niku Ilustrowanym, kończy się smętną uwagą w tych mniej więcej słowach:
— Zysk byłby znacznie większy, gdyby wszyscy przedpłaciciele dotrzymali jak należy zobowiązań, ale oto z 14,000 odbitych egzemplarzy, tomu I zostało tylko 278 egzemplarzy, tomu XIV zaś 5,087.
Stara historia! Zysk byłby większy, strata obustronna mniejsza, — ale cóż robić? Kto rzuci kamieniem w wodę, im dalsze koła, tem są słabsze, — a potem toń wygładza się, usypia. Tak i z nami. Doprawdy stara historia! — Wszelki popęd obywatelski im dłużej trwa, tem jest słabszy, a potem usypia. Spytajcie wszelkich towarzystw, począwszy od osad rolnych, skończywszy na muzycznem. Gdzie członkowie nie zalegają w opłatach? Jeśli wam ktoś powie, że jest takie towarzystwo, — odpowiadajcie śmiało:
.....Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.
Kto by obywatelskim prądem chciał łapać serca ludzkie, jak ryby siecią, ten by się przekonał, że w tej sieci rwą się z zużycia oka i robią się dziury, przez które coraz grubsze ryby uciekają. Zobaczymy, co będzie z tomem XV. Tymczasem XIV polecamy 5,087 egzemplarzy pamięci publicznej.
Panna Deryng wyjeżdża na czas pobytu pani Modrzejewskiej zagranicę dla zwiedzenia znakomitszych teatrów europejskich.