Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.
97.

Ze Szpitala Dziecinnego. Gdy dziecie wychodzi z choroby, szpital oddaje je co prędzej rodzicom dlatego, by miejsce dla innych otworzyć. Są jednak dzieci zdrowe już, które oddać byłoby okrucieństwem.
Czy wiecie, czytelnicy, dlaczego?
Oto nie ma ich w co ubrać. Oddano je do szpitala w koszulkach, bluzkach, kiedy jeszcze nie było tak zimno — teraz mrozy nadeszły.
Oddać je jeszcze osłabione, wyczerpane z sił chorobami, a bez dostatecznego ubrania, to narazić je na śmierć pewną, a nie oddać, to pozbawić miejsca dzieciny chore, potrzebujące opieki i przytułku.
W tem kłopotliwem położeniu Zarząd Szpitala zwraca się do osób dobroczynnych z prośbą o pomoc w bieliźnie i ubraniu. Wielu z was, czytelnicy, ma dzieci — więc i litość dla dzieci, a że wasze maleństwa otoczone troskliwą opieką rosną prędzej od biednych, pewnie więc zostaje mnóstwo ubrań za krótkich i za ciasnych, z któremi nie wiadomo, co robić.
Teraz już wiecie.
Może się znajdą tacy, którzy powiedzą, iż codzień prawie przemawiamy do nich w imieniu potrzebujących — i że to za często.
Byle tak skutecznie, jak często — nie obiecujemy poprawy.
Szpital Dziecinny znajduje się przy ulicy Aleksandrii.