zechcieli podnieść, nadesłać nam swoje w tym względzie zdania i przyłożyć ręki do czynu prawdziwie ludzkiego.
Adam Suzin. Wczoraj odbył się jego pogrzeb.
Grono znajomych i przyjaciół postępowało za trumną z żalem za zmarłym i z myślami o czasie minionym.
Na całych obszarach, gdzie brzmi nasza mowa, mało jest zapewne ludzi, którzy by nie słyszeli nazwiska Suzina i którym by ono nie nasuwało wspomnień o Mickiewiczu.
Zmarły był przyjacielem wielkiego poety i przyjacielem bardzo kochanym. Poznali się jeszcze za uniwersyteckich czasów, za owych czasów filareckich, w których płonęły serca i umysły miłością do ogółu, do sztuki, przeczuciem świtania nowej epoki w literaturze — zapałem i wielkiemi pragnieniami.
Przyjaźń zawarta w owych warunkach przetrwała lata całe. Mickiewicz znalazł w Suzinie to, czego szukał — serce uczciwe a kochające — i to, co było mu nieraz pomocą: zdrowy i trzeźwy rozsądek.
Dla dusz wielkich, podległych uniesieniom, zachwytom i wyjątkowym polotom wyobraźni, a stąd oderwanych od ziemi, jest prawdziwem szczęściem znaleźć przyjaciela takiego, którego przyjaźń nie wyczerpuje serca, który usuwa swoje ja na drugi plan, a kocha z całej duszy i służy radą praktyczną, szczerą a rozumną.