cami n co numer naszego pisma, którego prenumerata roczna, mówiąc nawiasem, wynosi...“ (tu następują rubryki: na prowincji, w Warszawie, i cyfry). A jednak też same i ciż sami tromtadraci, ile razy idzie o wady i głupstwa, niezawodnie począwszy od autobiografii, zajadą do przodków i na nich zwalą całą winę. — Hej! dajmyż już raz im pokój, tym naszym ojcom i praojcom, śpiącym cicho po mogiłach i kurhanach kresowych.
Napracowali się za dni żywota swego, nacierpieli, naprzelewali łez i krwi hojnie, a teraz jeszcze poruszają ich prochy ze złorzeczeniem nawet wówczas, gdy chodzi o Niemców z Kalisza.
Biorą im za złe nawet i to, że nie powtarzali wnukom: „uczcie się rozumu w jakimbądź języku“. A jakże im było takie rzeczy powtarzać? za czasów Kochanowskiego lub później Konarskiego? Ej! autorko! autorko!
Na koniec, pozwoli sobie szanowna korespondentka powiedzieć, że albo jest nieuważną, albo do wysokiego stopnia niecierpliwą. Zarzucasz pani p. Jeleńskiemu, że nie wspomniał o pracowni pani Parczewskiej. Otóż, jak można takie zarzuty stawiać? Sprawozdanie o Kaliszu i jego okolicy rozpoczęło się w nrze 1 i miało się ciągnąć jeszcze przez wiele następnych. Pani czytałaś (10 stycznia) tylko pierwszy, nie mogłaś więc wiedzieć, o czem pan Jeleński będzie, a o czem nie będzie mówił w następnych. Jakoż obszerny opis pracowni pani Parczewskiej znajduje się zaraz w numerze 2 Niwy. Do niego więc odsyłamy nie tyle jeszcze korespondentkę
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.