siał być jasnowłosym młodzieńcem o niebieskich zamyślonych oczach i miękkich rysach twarzy. Otóż jeśli rachowali się z rysami i zabarwieniem włosów Hamleta nawet krytycy-psychologowie, tem bardziej powinien się rachować malarz, dla którego jedynym sposobem malowania duszy i jej usposobień jest malowanie twarzy. On ma przez nią wszystko powiedzieć, wszystko wyrazić, — bo potęgi słów mu braknie. Cóż uczynił w tym względzie Czachórski? Jego Hamlet jest blondynem, ma błękitne zamyślone oczy, ale ta lwia szczęka dolna, długa i ostro zarysowana, te wąskie wargi, suche, a energiczne, znamionują niewątpliwie rwącą pochopność do czynu. To raczej młode książątko, gotowe każdej chwili chwycić za klingę, to człowiek prędkich słów, a prędszej jeszcze ręki, — to raczej Laertes niż Hamlet. Takie wrażenie czyni ta postać na obrazie Czachórskiego, zresztą szlachetna w rysunku, na wskróś książęca i poetyczna. Wszakże śliczny to obraz, w którym wytrawność artystyczna i dobry smak połączyły się z najrzetelniejszym i prawdziwie poetyckim talentem. Pracę tam widać sumienną i długą, — ale i ów dar wyjątkowy, jako promień oświecający głowy wybrańców, ów polot, który flat ubi vult, nie wiadomo skąd się bierze, a w ślicznych dziełach się objawia, którego ani kupić, ani wymodlić, ani pracą nabyć nie można!
Inne postacie, jako też przydatki rzeczowe obrazu, mają wady niektóre, ale i mnóstwo pierwszorzędnych przymiotów. Polonius, lubo trochę gminny, jest wyborny; aktorowie uderzają charakterem. I tu także
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.