Wisły, a przynajmniej tak ciepłe, jak w ogródku antokolskim piwo bawarskie.
Pierwsze przedstawienie składało się z dwu oryginalnych sztuk (Posażna jedynaczka i Okrężne). Miejmy więc nadzieję, że Antokol nie pójdzie śladem swych południowo-namiętnych sióstr i braci, maurytańskiej Alhambry, złotodajnego Eldorada i rzymskiego Tivoli. Miejmy nadzieję, że kapłanki muz na Antokolu nie będą grywały sztuk, polegających na ażurowych kostiumach i na obnażaniu wdzięków (a nawet radziłbym, aby je jak najstaranniej okrywały...). W każdym razie panowie Jaworowski i Cybulski złożyli dowody istotnej teatralnej odwagi, urządzając teatr swój w pobliżu drapieżnych bestyj, blisko przyszłego zwierzyńca i kilku sąsiednich ogródków, które jednocześnie z przedstawieniem na Antokolu dźwięczały grą na fletni, przypominającej beczenie kozy, i fortepianem, mającym głos bardziej przerażający od wycia wilków. To też konkurencyjno-zwierzęce te głosy chybiły celu, siłą bowiem kontrastu podnosiły wartość roli sepleniejącego Błażeja w osobie pana Krzyżanowskiego i litewski akcent Gomojły w osobie pana Freya. Mimo to bawiono się ochoczo, a bawiła się nie tylko publiczność dorosła, ale także i niedorosła, którą najwięcej słychać było, rozzuchwaliła się bowiem przedrzeźnianiem osób dorosłych na scenie. Ale to zawsze budująco wpływa. Po skończeniu przedstawienia, po nakarmieniu się rozkoszami sztuki, wzruszonych widzów czekał rozkoszny widok natury, albowiem księżyc jaśniał na górze i zsyłał promienie świateł swo-
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.