Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Po tym dopiero fakcie przypomniała sobie o niej i reżyseria Teatrów warszawskich. Przypomniała sobie i ma ją przedstawić niedługo. Co znaczy „niedługo“ w ustach reżyserii, która czas widocznie nie na lata pojedyńcze, ale na dekady liczy, nie wiem i nie podejmuję się tłumaczyć, dość, że sztuka będzie przedstawiona. Wprawdzie teraz, gdy widziały ją już tysiące widzów, gdy wszystkie pisma podały o niej wiadomość, będzie to trochę za późno, ale mniejsza o to, lepiej późno, jak nigdy.
Febris aurea znaczy, jak wam wiadomo: gorączka złota, gorączka bogactwa i używania, która, gdy opanuje umysły, zabija w wielu wszelki szerszy polot, miłość do ideałów i do wielkich a świętych idei, których żywotność stanowi o żywotności społeczeństwa. Autor przedstawia tu cały szereg typów, ogarniętych tą epidemią. Główną, a jednocześnie najniebezpieczniej, prawie bez ratunku chorą postacią jest pan Grzegorz Gałdziński, bogaty dziedzic licznych włości, szachraj, chciwiec i warchoł. Pochodzenie jego niskie: nazywał się ongi Gałda, a zakończenie: ski przydał sobie, doszedłszy do znacznego majątku. Majątek zrobił w Galicji, w czasach krwawych wstrząśnień w tej prowincji, a zrobił go za cenę łez i krwi ludzkiej. Z chwilą, w której występuje na scenę, dokłada wszelkich sił, żeby nabyć majątek Złotą Górkę, własność niejakiego pana Latnickiego, zrujnowanego obywatela. Majątek ten chce kupić dlatego, że wie, iż w murach dworu ukrywa się milionowy skarb, ukryty tam jeszcze przez ojca Latnickiego, człowieka czasu swego bardzo zamoż-