nież ubieganie się o to, by nowe obrazy wyglądały staro, nie jest godne szlachetnego i poważnego poglądu na zadanie artysty. Pan Żmurko ma talent, ale w ostatnich obrazach talent ten wygląda jakby zmęczony i ratujący się środkami zewnętrznemi, które prawdziwego natchnienia, polotu i śmiałości płynącej z duszy zastąpić nigdy nie potrafią. Brak w Napoju miłosnym i w innych utworach Żmurki powagi, prostoty i spokoju. W kolorycie jego, zaciemnionym i mętnym, przedmioty giną jakby podczas szarej godziny. Z dalszych planów widz nie może sobie zdać sprawy, dlatego, że prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy i sam artysta. Głębie są niedomalowane, p. Żmurko pozbywa ich się, zamiast wykończać. W łamaniu się świateł i cieniów, światła nie wiadomo skąd przychodzą i z jakiego źródła płyną: czy od ognia, czy od słońca, czy od poranku, czy od wieczora? Wszystko sprawia takie wrażenie, jakby tłem obrazu była zawsze jakaś zamknięta izba, do której promień słońca nie wchodzi, ale wdziera się w pomrokę jakąś szparą i odbija się tylko od złoceń, załamań i rozświeca tylko przedmioty błyszczące. Pominąwszy, że takie efekta, gdy powtarzają się za często, nużą, — są one w ogóle znane i zużyte. Pomroka wreszcie i żółtawe refleksy mogą być piękne, ale przestają być piękne, gdy widocznie osłaniają tylko próżnię kompozycji i mają starczyć za wszystko. Pomimo tego jeszcze raz przyznajemy młodemu artyście talent, pragnęlibyśmy tylko, by zerwał z manierą, z naśladowaniem kogokolwiek lub samego siebie, ze sztucznemi efektami, a natomiast
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.