tora Starego sługę. Inny dziennik: Maj zamieścił przekład Pamiętników poznańskiego nauczyciela oraz jednoaktówki Czyja wina.
Dwa pojedynki przez Jarosława Bogoryę. Ze wspomnień żołnierza przez Wł. K. Zielińskiego. Jeśli osoby działające w danej powieści nie popełniają wbrew chęciom autora nadzwyczajnych głupstw lub nielogiczności, jeśli jako pomysły nie są prostemi nonsensami, jeśli ich dzieje są zwyczajnym zbiegiem ludzkich spraw, tedy tematu nie ma co krytykować, bo wszystko zależy od tego, jak go autor obrobił, czy umiał patrzeć głęboko, malować żywe dusze ludzkie i tworzyć w sposób artystyczny. Z tego względu nie krytykujemy treści Dwóch pojedynków, bo właśnie jest ona tego rodzaju, że marnemu pisarzowi mogła dać sposobność do zrobienia rzeczy marnej, dobremu do dobrej. Jest to historia dwóch braci, z których jeden jest pilny, pracowity, pilnujący domu, — drugi bałamut i utracjusz. Pierwszy chował się w szkołach, i właśnie dlatego wyszedł na dzielnego człeka, drugiego zepsuło wychowanie domowe. Może być nawet, że w tej różnicy wychowania i w jej skutkach leży tendencja autora, lubo zaznaczona słabo, nie przeprowadzona konsekwentnie i nie uwidomiona w czynach. Mówimy: nie uwidomiona, bo takich samych zboczeń, jakich dopuścił się starszy braciszek, chowany w domu, mógł dopuścić się niejeden młodzieniec, który odebrał wychowanie publiczne, — zatem zboczenia nie