kiem wysoce konwencjonalną jest poza. Zdawałoby się, że artysta uczył swój model, jaka poza jest par excellence portretową, zapomniawszy, że taka typowość będzie zarazem przeciętnością. Oczywiście obwiniamy o wszystko malarza, bo model obowiązanym jest stosować się do wskazówek artystycznych — w dalszym więc ciągu obwinień zauważamy, że kolor sukni rzuca na twarz refleks tego rodzaju, iż twarz wychodzi zimna, z odcieniem jakby kredowym i jakby malowana w bardzo pogodny a chłodny dzień, w którym zbyt żywy i zbyt surowy blask usuwa wszystkie złotawe, cieplejsze tony. Miała na tem niby zyskać delikatność płci i wykonania, a tymczasem sam tylko koloryt stał się sztucznym, jak gdyby pastelowym. Portret w ogóle nie jest zupełnie zły, znać bowiem w nim po pierwsze znaczne podobieństwo, a po wtóre znaczną biegłość, jest jednak niższym od poprzednich, co tem więcej nas razi, iż ów postęp, który zauważyliśmy w ogólnej działalności Heymana, chcielibyśmy mieć uwidocznionym w każdej jego pracy poszczególnej.
Reformy teatralne. Prezes teatrów warszawskich wezwał, jak wiadomo, redaktorów dzienników, krytyków oraz literatów do współudziału w pracy około podniesienia sceny naszej i przeprowadzenia pewnych koniecznych ulepszeń tak w kierunku administracyjnym, jak i literackim. Uformowany w ten sposób komitet artystyczno-naradczy odbył pierwsze posiedzenie swe wczo-