go otacza, taki głupi i zwierzęcy jak jest, zdobywa się co chwila na czyny — on jeden, daleko wyższy rozumem i pojmowaniem, nie umie się na nic zdobyć. Dlaczego? Rozterka wewnętrzna rozpoczęta. Hamlet czuje swą wyższość nad otoczeniem, a jednak... ono także go przewyższa. To znaczy, że zwierzę przewyższa człowieka, a zatem to, co stanowi właściwie doskonałość człowieka — jest niczem? Co za gorycz, co za przepaść zwątpień i rozpaczy w tem poczuciu! Wobec tej goryczy, wobec ciągłych zwątpień, pogardy z jednej strony dla świata otaczającego, z drugiej dla samego siebie, wobec tego nihilizmu wewnętrznego, inne uczucia, które dawniej wydały mu się najdroższe — idą w poniewierkę. Ten błękitny namiot, tak cudnie rozpięty nad naszemi głowami, wydaje mu się tylko stekiem cuchnących wyziewów. Miłość do Ofelii może nie gaśnie w nim, wbrew twierdzeniom prelegenta, osoba ślicznego dziecka pozostała drogą Hamletowi, ale on przestał wierzyć w ogóle w życie, zatem i w to, by miłość była coś warta, by mogła być całym światem. Dlatego mówi: „idź do klasztoru! na co masz rodzić grzeszników — idź do klasztoru“! Ta niewiara, to nowa rozpacz dla Hamleta... Tymczasem wypadki się toczą. Hamlet zabija Poloniusza; dusza kochanej dziewczyny, nie wytrzymawszy nacisku, traci równowagę — i Hamlet spotyka się z Laertesem, bratem Ofelii — w wykopanym dla niej dole.
Tu nie zgadzamy się stanowczo z prelegentem, który w żalach Hamleta widzi tylko retorykę. To serce pęka po prostu z bólu. Retoryka naprzód jest
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/338
Ta strona została uwierzytelniona.