Po prostu występuje u niego pan Michał, Adam i Ksawery i opowiada wprawdzie dość zabawnie, ale o rzeczach potocznych, o kłopotach starych jak świat — opowiada, opowiada i wreszcie urywa nagle i zupełnie dowolnie. W sielankach np., a zwłaszcza w pierwszej, tak dalece nic się nie dzieje i nie staje, że czytelnikowi mimo woli nasuwa się sąd, że jak na humorystykę, zanadto tu brak komicznych sytuacyj i w ogóle jakichkolwiek zabawnych zdarzeń, jak na obyczajność za mało tam charakterystyki, a za dużo pobieżności.
Mówiąc to, nie powodujemy się żadną niechęcią przeciw talentowi Wilczyńskiego. Owszem, talent ten cenimy, posiada on bowiem łatwość i poczucie swojskości posunięte do wysokiego stopnia. Jeśli zaś wytykamy mu powtarzanie się i w formie, która zawsze jest opowiadaniem, i w treści, która najczęściej bywa tworzeniem ciągle tych samych osób i charakterów, to czynimy to dlatego, by zwrócić uwagę na to samego autora. Gdybyśmy wątpili, że może zdobyć się na większą rozmaitość i rozszerzyć swój widnokrąg, uważalibyśmy uwagi nasze za zbyteczne. Ale my właśnie sądzimy, że na tej palecie znalazłyby się jeszcze liczne i bogate kolory, gdyby tylko artysta, zamiast malować od ręki i za jednym zamachem, chciał wykończać swe obrazy z większym nakładem rozmysłu i czasu.
Powodzenie, jakiem cieszy się autor Kłopotów u czytelników, rozumiemy. Tajemnicą jego jest owa wrodzona mu łatwość i swojskość. Należy się jednak strzec grać ciągle na jednej strunie, bo i pieśń,
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/384
Ta strona została uwierzytelniona.