względu autorka zbyt je lekceważy. To, co autorka mówi o woli i kształceniu uczuć, nie wychodzi ze sfery ogólników. Rozpatrując, co jest lepsze: szkoła czy dom, autorka oświadcza się za szkołą dla chłopców i dziewcząt. Co do chłopców, szkoła jest koniecznością i należy zgodzić się na taką, jaka jest; co do dziewcząt, zgodzilibyśmy się z autorką w teorii; niech jednak pamięta, że w takich książkach jak jej, po pierwsze nie powinno chodzić o rzeczy oderwane, ale praktyczne, i nie o przepisy dla całej powszechności, ale wyłącznie tylko dla nas. Nie należy tedy zapominać o stosunkach realnych, autorka zaś oświadcza się z takiem zaufaniem za wyższością szkoły nawet i dla dziewcząt, jakbyśmy żyli już w raju.
Dalszy ciąg książki aż do rozdziału o literaturze dziecinnej można by pominąć, zawiera bowiem dopełnienia zbyt znane i ogólnikowe. Natomiast rozdział Literatura dziecinna mógł był być z wielką dla książki korzyścią powiększony i bardziej wyczerpujący. Autorka mogła dać przegląd jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większej części książek dziecinnych tak oryginalnych jak tłumaczonych, i dostarczyć w ten sposób wskazówek, o co się starać, a czego należy unikać. Nie uczyniła tego jednak i wolała poprzestać na wywodach ogólnych, które trudno przystosowywać do okładek książek kupowanych na zalecenie jedynie księgarzy.
Mówiąc o kształceniu moralnem i umysłowem dzieci, pominęła całkowicie religijność i sprawy oraz książki z nią związane. Przemilczenie to jest, zdaje się, umyślnem. Ale ponieważ książka nie jest prze-
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/455
Ta strona została uwierzytelniona.