znaczona dla dzieci, nie należało się obawiać drażliwości i wypowiedzieć jasno, co się myśli.
Chodzi nam o praktyczną stronę rzeczy, o stosunek, w jakim kształcenie religijne powinno stanąć do innych środków — wreszcie o książki. Niektóre dzieci uczą się niemal czytać od historii świętej, od Starego Testamentu ułożonego dla nich umyślnie. Takich kwestyj jest i więcej. Radzi byśmy wiedzieć, co autorka o nich sądzi, ale sądu na próżno szukać. Z tego, co w książce się znajduje, dochodzimy do wniosku, że lubo zawiera ona rzeczy albo znane, albo niedość dokładnie wyjaśnione, lubo wywody jej nie są czasami wystarczające — przecie zawiera i sporą garść rad zdrowych, zwraca częstokroć uwagę na sprawy istotnie zaniedbane i na istotne przesądy — a zatem zasługuje na czytanie.
Panuje w niej także niemała przewaga słów nad treścią. Wszystko, co tam jest, można by powiedzieć o wiele krócej. Natomiast język z wyjątkiem małych uchybień (str. 106, w. 3) jest poprawny.
Dramat rodzinny przez Jakóba Goldszmita. Warszawa, u Gebethnera i Wolffa. R. 1881. Powiedziano o kimś w Warszawie, że jest człowiekiem niemałej zasługi w literaturze, zasługa zaś jego polega na tem, że nigdy nic nie napisał. Autor Dramatu rodzinnego dobrowolnie stracił możność podobnej zasługi — straty zaś Dramat rodzinny bynajmniej nie nagradza. A jednak, jakże łatwo było nie napisać Dramatu rodzinnego! Utwór ten