Obecnie i tu króluje powieść, a w niej kierunek realistyczny. O języku portugalskim mówi prof. Pawiński, iż różni się on do tego stopnia od hiszpańskiego, że sąsiedzi nie rozumieją się wzajemnie. Obie mowy wyrosły wprawdzie ze wspólnego pnia, ale, innym ulegając wpływom, na dwa odrębne wykształciły się języki.
W ogóle kreśli p. Pawiński bardzo dodatni obraz społeczeństwa portugalskiego i dużo mówi o malowniczości kraju. Doznaliśmy tylko pewnego rozczarowania co do samej Lizbony. Miasto jest ponure, o wąskich ulicach, i nie zawiera nic ciekawego pod względem architektonicznym ani w tej części miasta, która uległa trzęsieniu ziemi, ani w odbudowanej. Kobiety portugalskie nie odznaczają się pięknością, liczne bowiem krzyżowanie się z Żydami i w Brazylii skaziły piękny typ pierwotny.
Dla cudzoziemca najwięcej interesu przedstawia Koimbra, gdzie w budowlach przechowało się najwięcej charakteru maurytańskiego, i Braga, bardzo charakterystyczna mieścina. Najciekawszem jest jednak tło obrazów — natura. O tem tle, o tych wspaniałych krajobrazach mówi p. Pawiński szeroko i kwieciście.
W tym nadmiarze kwiatów i obrazów, ładnych, ale nie kreślonych ręką mistrzowskiego stylisty, leży nawet ujemna strona książki. Z drugiej strony, gdyby mniej systematyczności w opowiadaniu, które czyni je przewlekłemi — książka straciłaby na rozmiarach, ale zyskałaby pewnie jeszcze więcej czytelników.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/475
Ta strona została uwierzytelniona.