napoju. Antoniusz jest więc u nóg, a tymczasem z daleka zjawia się już niebezpieczeństwo, nieokreślone jeszcze, niewyraźne, w poczuciu stosunków więcej, niż w ich zerwaniu leżące. To niebezpieczeństwo zowie się — Oktawian. Walka o panowanie nad światem musi się rozpocząć, a każda chwila zbliża do niej. Oktawian — to pająk, który snuje w ciszy nici, — Antoniusz — lew senny, rozkochany.
W przedburzu owej wielkiej burzy dziejowej zawiesił prelegent pouczający swój i ciekawy wykład. Szerokie malowidło epoki, bystra charakterystyka osób i prawdziwie artystyczna umiejętność zestawienia antytez, w które tak obfitują ówczesne charaktery, stanowią wysokie dodatnie strony odczytu.
Prelegent jest pisarzem nie tylko utalentowanym, ale sumiennym, korzysta więc ze wszystkich źródeł i nowszych badań, jakie tylko w dwugodzinnym wykładzie zużytkować można. Język odczytu jest piękny, poprawny, malowniczy, całość zaś, wypowiedziana umiejętnie, głosem dźwięcznym i zarazem energicznym, czyniła jak najlepsze wrażenie.
Z literatury. — Odczyty. Wczoraj pan Gawalewicz miał drugi i ostatni odczyt o Antoniuszu i Kleopatrze. Prelegent opowiadał nam dalsze losy dwojga historycznych kochanków, a zarazem dopełniał rysami pełnemi prawdy obraz tych postaci. Zadaniem jego było dowieść, jak wielką była intuicja Szekspira, który mając pod ręką małe źródła historyczne, przedstawił w swym dramacie i rzymskiego