Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.
—   144   —

wozem. Lepem była mu jej subtelna kultura i jej artyzm, choć takie rzeczy uważał za zbyteczny i niepotrzebny dla ludu okwiat życia — ponętą było jej zupełne niepodobieństwo do kobiet, z któremi się aż do przyjazdu na wieś stykał — upojeniem jej cała postać. Nigdy poprzednio nie był pod jednym dachem z podobną istotą, więc zapamiętał się i stracił głowę na jej widok — a chociaż nie uświadomił jeszcze i nie ochrzcił imieniem miłości tych sił, które poczynały grać mu w piersiach — prawdą było, że w ciągu tych kilku dni rozgorzał jak wulkan — i rozkochał się na zabój. Przestawał zaś z nią obecnie często, gdyż Marynia poprzyjaźniwszy się wielce z małą Anusią i ze Stasiem spędzała z nimi całe dnie. Chodzili razem za staw do tartaka i do owego starego młyna, o którym Krzycki wspomniał pannie Anney i do lasu. Laskowicz jako guwerner Stasia musiał im towarzyszyć i mimowoli brać udział w ich zabawach i gonitwach. Kilkakrotnie próbował z nią rozmawiać o socyaliźmie, ale te rozmowy nie szły, naprzód dlatego, że przeszkadzały im dzieci, a powtóre i z tej przyczyny, że panna Marynia dawała odpowiedzi tak proste, tak wyjęte z dobrego serca i tak pełne litości dla wszelkiej