Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.
—   233   —

nie widzę... Po prostu nie wiedziałbym, co zrobić ze sobą, z Jastrzębiem i z całem życiem.
I chwyciwszy rękę Grońskiego, mówił dalej:
— Gdyby pan tak pogadał z panią Otocką i dowiedział się przez nią, czy ja mogę mieć jakąś nadzieję. Bo one przecie przyjaciółki — i pewno nie mają dla siebie tajemnic. Gdyby pan chciał to dla mnie zrobić, a w swoim czasie pomówić i z matką! Ale z panią Otocką jak najprędzej! — dobrze?
— Ja z panią Otocką chciałem już o tem mówić — odrzekł Groński — ale wyobraź sobie, że odpowiedziała mi, iż nie może mi nic powiedzieć, gdyż panna Anney powierzyła jej pewną osobistą ważną tajemnicę, której nie ma prawa wyjawić. — Wyznaję, że mnie to zdziwiło. Oczywiście, tajemnica nie może mieć nic uwłaczającego dla panny Anney, gdyż inaczej pani Otocka nie byłaby z nią w tak serdecznej przyjaźni, w jakiej jest. A one są jak siostry i w Warszawie mieszkają nawet razem, a przynajmniej drzwi w drzwi. Zresztą pani Otocka jest, o ile mi się zdaje, szczerze po twojej stronie, i czasem miałem nawet takie wrażenia, jakby jej coś zależało, aby przyszło do tego, do czego przyszło. Co do Maryni, to ta strzyże