Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.
—   239   —

Laskowicz miał i tak wkrótce wyjechać. Ale on zakochał się głową, nie sercem, gdyby bowiem było przeciwnie, to zamiast tych górnych wyrazów, zapożyczonych jakby z jakiejś szkoły literackiej, znalazłby prostsze i serdeczne. Jego egzaltacya może być szczera, może go pochłaniać i trawić jak gorączka, może trwać lata całe, ale główne jej źródło wypływa z głowy, nie z serca.
Lecz pani Otocka, której w tej chwili bynajmniej nie chodziło o analizę uczuć Laskowicza, przerwała dalsze wywody.
— Ale co mamy wobec tego robić i jak postąpić? Mnie idzie o Marynię.
— Oczywiście — odpowiedział Groński — i niech mi pani wybaczy te niewczesne refleksje, ale zawsze lepiej jest wiedzieć, z kim i z czem ma się do czynienia. Mojem zdaniem, najlepiej jest nic nie robić, tak jakby list wcale nie przyszedł. Możnaby go wprawdzie Laskowiczowi odesłać, ale byłoby w tem coś nadzwyczaj pogardliwego, a ten list zasługuje może na to, by go wrzucić do kominka, ale, podług mnie, nie zasługuje na pogardę. Jest on, jeśli pani pozwoli mi się tak wyrazić, narwany i zuchwały, ale zachowuje pewną miarę w wyrażeniach i niema w nim nic zbyt brutalnego. Przytem