Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.
—   82   —

kobiece głosy, które, powtarzając chóralnie słowa litanii, przypominały jakby świegot ptactwa ostatni i cichnący przed zachodem słońca... »Uzdrowienie chorych, Ucieczko grzesznych, Pocieszycielko strapionych«, powtarzała pani Krzycka, a owe miękkie przyciszone głosy odpowiadały jej: »Módl się za nami« — i tak modlił się ten wiejski dom w ten majowy wieczór. Groński, który był sceptykiem, ale nie ateistą, naprzód odczuł, jako człowiek wysokiej kultury, estetyczną stronę tego dziecięcego: »dobranoc«, zanoszonego łagodnemu bóstwu przez kobiety. Następnie, jakby chcąc stwierdzić, że Dołhański miał słuszność, mówiąc o jego zwyczaju obracania każdej rzeczy na wszystkie strony i rozmyślania nad każdem zjawiskiem, począł rozmyślać nad objawami religijnemi. Przeszło mu przez głowę, że ta cześć, oddawana bóstwu, to jest jednak pierwiastek czysto idealny, na który zdobył się dopiero człowiek. Przypomniał sobie, że ilekroć razy zdarzyło mu się być w kościele i widzieć ludzi modlących się, tylekroć uderzała go ta niczem nie zapełniona przepaść, jaka dzieli świat ludzki od świata zwierząt. Faktycznie pojęcia religijne wytworzył dopiero organizm wyższy i doskonalszy, a stąd wniosek, że gdyby istniały