Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.




XI.

Panna Polcia odwiedziła zaraz następnego dnia Laskowicza, a następnie odwiedzała go ilekroć mogła znaleźć chwilę wolnego czasu, wybierając wszelako takie godziny, w których Świdwickiego nie było w domu. Nie przedstawiało to zresztą wielkich trudności, gdyż Świdwicki wstawał zwykle koło południa, poczem wychodził i nie wracał aż późną nocą. Do tych częstych odwiedzin nie skłaniał dziewczyny żaden sentyment, ani wyjątkowa życzliwość dla młodego studenta. Panna Polcia czuła nawet, zwłaszcza w pierwszych chwilach, że mogłaby go niecierpieć. Ale kobiety lubią wogóle patrzeć z blizka na swe dobre uczynki i oglądać choćby codzień ludzi, dla których stały się opatrznością; a powtóre, Laskowicz każdem słowem odkrywał przed nią takie światy, których istnienia nawet się przedtem nie domyślała. O socyalistach nie wiedziała do-