Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
—   169   —

przyjaciółką ich córki. Polak, emigrant z sześćdziesiąt trzeciego roku, przyjaciel pana Anney i człowiek bardzo wykształcony, uczył nas obie, a mnie osobno uczył po polsku. Starałam się korzystać, ile w mojej mocy, z tych lekcyi i po dwóch latach potrafiłam trochę się zbliżyć do poziomu umysłowego mojej przyjaciółki i mego otoczenia. Ale Agnès (tak było na imię pannie Anney) poczęła zapadać na zdrowiu. Wówczas pan Anney sprzedał fabrykę i przenieśliśmy się wszyscy, bo i nasz nauczyciel razem z nami do Włoch. Tam upłynęło nam około trzech lat na poszukiwaniu najlepszego klimatu dla naszej drogiej chorej. Wszystkie starania nie przydały się jednak na nic i Bóg zabrał do siebie swego anioła. Po śmierci Agnès państwo Anney, przez pamięć na to, że kochałam z całej duszy naszą zmarłą, przyjęli mnie za własne dziecko i dali mi nie tylko nazwisko, ale chcąc oszukać swą rozpacz, ból i żal — nawet i imię nieboszczki. Wszelako żal nie dał się oszukać i choć starałam się całem sercem, by być dla nich jakąś pociechą w życiu, w ciągu dwóch lat poszli oboje za swem największem ukochaniem...
I oto koniec mej historyi. A potem przyszły te zdarzenia, które znów zbliżyły mnie do pana,