Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.




XIV.

Pani Krzycka udała się istotnie i do kościoła i do spowiedzi, albowiem w strapieniu, jakie na nią spadło, potrzeba jej było i porady i pociechy. A strapienie to było rzeczywiste i głębokie. Żyła ona w czasach, w których rozmaite stare uprzedzenia i przesądy zacierały się i gasły coraz bardziej, ustępując miejsca nowym, demokratycznym ideom. Ponieważ o uszy jej odbijało się niejednokrotnie, że fala tych nowych idei może przynieść pożytek i zbawienie krajowi, więc pani Krzycka, lubo i przyzwyczajenia i dawniejsze jej pojęcia były im przeciwne, nie tylko nie walczyła z niemi, ale zgadzała się na nie w sposób bierny i milczący. Przychodziło jej to tem łatwiej, że ani w głowie nie postało jej nigdy, żeby osobiście mogła mieć z niemi do czynienia. Było to dla niej coś takiego, jakgdyby ktoś do kilku pokoi w Jastrzę-