na jej miejscu. »Jeśli najgorętszem życzeniem panny Anney było zobaczyć jeszcze raz w życiu te miejsca, w których przełamało się jej życie — i człowieka, którego nie mogła zapomnieć, a który był sprawcą tego położenia, to jej się to należało, i każdy, kto ma choć trochę serca zrozumieć to powinien«. »A niech ciocia powie — mówiła dalej — czy mogłam zdradzić jej tajemnicę i czy nie stworzyłabym niemożliwego dla niej położenia?« Cicha i łagodna zwykle pani Otocka uniosła się w obronie przyjaciółki do tego stopnia, iż powiedziała wprost pani Krzyckiej, że gdyby nawet Władzio zakochał się był bez wzajemności w pannie Anney, to miałby tylko to, na co zasłużył, a przytem skoro »Aninka« nie przyjęła jego oświadczyn i dała mu tydzień czasu do namysłu, to może się cofnąć, w takim jednak razie straci szacunek nie tylko »Aninki«. Ale wszystko to było dolaniem oliwy do ognia i powiększyło tylko gniew pani Krzyckiej, która oświadczyła, że bądź co bądź, oboje z synem padli ofiarą podstępu. Poczem wyprowadziła się do hotelu, zapowiedziawszy w chwili wyjazdu, że noga jej więcej w tym domu nie postanie.
Jednakże gorycz i gniew, które wezbrały
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.
— 181 —