— Czy mama czytała jej list?
— Czytałam — odpowiedziała pani Krzycka — ale jeszcze przedtem dowiedziałam się prawie wszystkiego od Zosi, którą Aninka sama prosiła, by nic nie ukrywała przedemną.
— Mówił mi Groński, że mama rozgniewała się na Zosię?
— Tak było, ale to się naprawi. Teraz chciałabym przedewszystkiem z tobą się szczerze rozmówić.
Więc Krzycki począł opowiadać, jak w pierwszej chwili uderzył w niego jakby grom — i jak nie mógł pogodzić się z myślą, że Hanka i panna Anney to jedna i ta sama istota. Przyznał się do wahań, do zwątpień, do podejrzeń i do bólu, którym go one przejęły — i do walki wewnętrznej i do obrachunków z sumieniem i do wszystkiego, przez co przeszedł. Aż dopiero, gdy po przeczytaniu jej listu spostrzegł, że ten ból rodzi się właśnie z miłości do niej, a ta walka, to jest walka z własnem sercem i szczęściem, wówczas przestał się wahać: szczęścia nie umie sobie wyobrazić inaczej, jak z tą najdroższą w świecie istotą, a bez niej nawet by go nie chciał.
Poczem jął mówić, że gdy ją poznał jako pannę
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.
— 193 —