Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.




XVII.

Na tak zwany »najszczęśliwszy okres« w życiu Krzyckiego padały pewne małe cienie, a to z rozmaitych powodów. Jeśli bowiem, z jednej strony miłość jego dla Hanki wzrastała z każdym dniem, to z drugiej rozpoczęły się rozmaite przykrości, które przewidywała matka. Były to rzeczy prawie niedostrzegalne, do których nie można się było przyczepić, a jednak zlekka kłójące. Zdarzyło się oto, że panie z Górek przyszły do pani Krzyckiej zapraszać ją na ślub panny Kajetany z panem Dołhańskim, który to ślub miał się odbyć za indultem już za kilka dni. Pani Krzycka, składając im życzenia, oświadczyła, że i one mogą je także jej złożyć z powodu zaręczyn syna z panną Anney. Wówczas obie — jedna po drugiej — poczęły ściskać serdecznie panią Krzycką, co miało być niby oznaką życzeń, ale wyglądało na współ-