Dołhański zawojował jednak do wysokiego stopnia i swoją narzeczoną i przyszłą teściową, albowiem wymógł na nich, że były osobiście u Hanki i zaprosiły ją na ślub. Skłonił je do tego uwagą, iż bądź co bądź należy zachować choć pozory dobrych stosunków z przyszłymi sąsiadami z Jastrzębia, a zwłaszcza przekonał wiadomością, którą przyniósł z wysokich sfer, że high-life godzi się z myślą przygarnięcia Hanki, tymczasem zaś chciałby ją z blizka w kościele zobaczyć. Po ich wizycie, w czasie której i matka i córka zachowywały się pod bacznem okiem Dołhańskiego, nie tylko poprawnie, ale zupełnie uprzejmie, cofnęła i pani Krzycka swój zamiar nieuczestniczenia w obrzędzie ślubnym.
Odbył on się w pierwszych dniach tygodnia, w kościele Wizytek przy licznym napływie dam wielkiego świata i utytułowanych kolegów Doł-