Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.




XIX.

Chmurki, pojawiające się między Hanką a Krzyckim, poczęły stopniowo przeradzać się w chmury. Chwilami przestawali się wzajem rozumieć. Hanka coraz częściej borykała się z myślą, czy Władysław, mimo dobrego serca i mimo zdolności do odczuwania wszystkiego, co wysokie i szlachetne, nie jest to słaby charakter, który w chwili jakiegoś doraźnego porywu lub namiętnych uniesień nie umie się im oprzeć i wydobyć z siebie żadnej mocy, choćby chodziło o jego własną godność. I na tę myśl ogarniał ją głęboki smutek. Ale jeszcze boleśniej dotykała ją inna strona rzeczy. Oto doszła do przekonania, że uczucia jego dla niej były lepsze, czystsze i jakby bardziej wstydliwe wówczas, gdy myślał, że ona jest panną Anney. Pamiętała rozmaite chwile i w Jastrzębiu i w Warszawie, w których była pewna, że ten