Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.
—   35   —

potem do mnie przez miesiąc — ale czy nie miałem słuszności? Rozumiem, że z goryczą i nawet z jadem może mówić o swym narodzie jakiś wielki bohater, któremu zapłacono niewdzięcznością — ale Świdwicki to przecież nie Milcyades, ani Temistokles. A takie wylewy żółci są wprost szkodliwe, bo on, jako umysł niezmiernie błyskotliwy, znajduje naśladowców — i tworzy modę, wskutek której rozmaite snoby, które nic nigdy dla Polski nie zrobiły, ostrzą na tej osełce swoje zwapniałe rozumy. Rozumiem krytykę, choćby nieubłaganą, ale jeśli to się staje koniem, a raczej osłem, z którego się nigdy nie zsiada, to jest i złe, bo odbiera się chęć do życia tym, którzy muszą jednak żyć — i paskudne, bo to jest plwanie na społeczeństwo, często wprawdzie grzeszne, ale przedewszystkiem niesłychanie nieszczęsne. Pesymizm nie jest rozumem, ale surogatem rozumu, a zatem i oszustwem takiem, jakiego dopuszcza się kupiec, sprzedający naprzykład cykoryę zamiast kawy. — A z takim surogatem spotkasz się teraz na każdym kroku w życiu i w literaturze...
Tu Groński umilkł na chwilę, a Krzycki podniósł brwi w górę i rzekł: