— Z tego, co pan mówi, widzę, że Świdwicki to wielka małpa.
— Czasem myślę, że to jest człowiek bajecznie nieszczęśliwy — i dlatego nie zrywam z nim stosunków... Przytem on ma dla mnie jakiś rodzaj przywiązania, a to zawsze rozbraja. Nakoniec, wyznaję otwarcie, iż mam tę czysto polską słabość, gwoli której pobłaża się i przebacza u nas wszystko ludziom, którzy nas bawią. On zaś bywa czasem bardzo zabawny, zwłaszcza, gdy się rozgada i gdy tylko do pewnej miary głowę zaprószy.
— Ale ostatecznie, jeśli nic nie robi, tylko gada, to z czego on żyje?
— On nie należy do ludzi biednych. Niegdyś był bardzo zamożny, potem stracił większą część majątku. Ale wkońcu nieboszczyk Otocki, który był najpoczciwszym w świecie człowiekiem, a przytem bardzo praktycznym, widząc, do czego idzie, wziął wszystko w ręce, ocalił sporo i zmienił kapitał na rentę dożywotnią. Świdwicki otrzymuje z tego kilka tysięcy rubli rocznie i choć wydaje więcej, niż powinien, ma jednak z czego żyć. Gdyby nie pił, żyłby nawet dostatnio, gdyż jednej tylko namiętności
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.
— 36 —