sze przewinienie zakuwają ich w ciężkie kajdany i trzymają o chlebie i wodzie od 8 do 15 dni.
Widziałem takich zakutych, leżących na gołej ziemi, ubranych tylko w płócienne ubranie. W dzień prażyli się od słońca, a w nocy zmarznięci sinieli od zimna. Administracja obozu, to jest oficerowie i podoficerowie, są chyba ludźmi bez serca i nerwów, aby na to obojętnie patrzeć.
Bunty nie są tu rzadkością. Były wypadki, że wszystkich swoich szefów wymordowali. Zdarza się także, że naumyślnie przechodzą linje poza obozem, aby ich wartownicy zastrzelili.
Co jakieś dziesięć dni Arabowie zjeżdżają się tutaj dla wymiany i sprzedaży produktów. Nasz obóz jest na wzgórzu, obok obozu więźniów, a na dole Arabowie urządzają targi.
Chciałem kupić tytoniu i zeszedłem na dół. Sprzedający siedzą wszyscy na ziemi, obok swoich koszów. Kupiwszy tytoniu, przedzierałem się przez tę ciżbę. Naraz jakieś duże psisko przyskakuje do mnie. Nie namyślając się wiele, dobyłem pałasz i płazem psa uderzyłem. W tej chwili doskakuje do mnie Arab i z podniesionym matrakiem (laska), łamaną francuszczyzną krzyczy:
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/102
Ta strona została przepisana.