Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/103

Ta strona została przepisana.

— Pourquoi toi frapper mon chien? (dlaczego uderzyłeś mego psa).
Nie jesteśmy przyzwyczajeni, aby Arabowie tym tonem do nas przemawiali. Tembardziej, gdy zobaczyłem podniesiony matrak, nie zważając, co dalej nastąpi, jednem uderzeniem pałasza odbiłem matrak, a drugiem ciąłem Araba przez głowę. Cięcie było silne. Arab pochylił się i złapał za głowę, a krew strugą ciekła po białym burnusie.
W jednej chwili z krzykiem, wymyślaniem, ściśnięty zostałem ze wszystkich stron. Zrozumiałem, że jeżeli pierwszy ośmieli się mnie dotknąć, to już będę zgubiony. Zrobiłem kilka kroków naprzód i, młynkując pałaszem, trzymałem napastników w oddali.
Nie wiem, jakby się to skończyło, szczęściem André wyszedł z namiotu i, zobaczywszy, co się dzieje, zrozumiał odrazu położenie moje. Krzyknął na trębacza, aby trąbił na alarm.
W minutę może ze 30 żołnierzy napół ubranych z Andrém na czele, porwawszy karabiny z kozłów, jak fala, rzuciło się z góry na dół; kolbami przewrócili kilkunastu Arabów i już byli przy mnie.
Odetchnąłem. Zimny pot wystąpił mi na czoło.