Kiedy się to działo, porucznik z gołą głową wypadł z szablą w ręku, sformował resztę plutonu, nie wiedząc na razie, co się stało, i z bronią nabitą czekał.
Zdałem raport z całego zajścia. Porucznik wysłał Andrego z 20 ludźmi, aby natychmiast rozpędził wszystkich Arabów, przyprowadził kaida i tego Araba rannego.
Arabowi, ciętemu przeze mnie, niewiele się stało, a to dzięki krymce sztywnej filcowej na głowie. Krymka ta obwinięta jest tkaniną wełnianą i naokoło okręcona dość grubym wielbłądzim sznurem, głowa więc ocalała, a tylko nad skronią skóra została przecięta na kilka centymetrów. Doktór nasz go opatrzył, a kaid za niepilnowanie porządku usłyszał kilka komplementów w tym rodzaju, jak „Kelb beni Kelb“ (psi syn) z obietnicą stu kijów, jeżeli się jeszcze coś podobnego zdarzy.
Porucznik, śmiejąc się, zrobił mi uwagę za moją nieostrożność i dodał, że Polacy to zaraz gotowi do szabli, nie patrząc, co z tego wyniknie. Dzięki Bogu, że się na tem skończyło.
Nadchodził dzień 13 czerwca, powróciłem więc do Tiaretu, bo to koniec mojej służby.
Pożegnawszy wszystkich zwierzchników batalionowych, odprowadzony przez kolegów, ruszyłem w drogę do Sidi-Bell-Abbes, gdyż tam
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/104
Ta strona została przepisana.