Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/106

Ta strona została przepisana.

cerowie wogóle są ludzcy, a niektórzy wielkiej zacności; zresztą nie leży w charakterze francuskim brutalność. Że legjon nie jest więcej oszczędzany, niż inne pułki francuskie, to jest całkiem naturalne, zresztą legjon w razie czy to trudów, czy niebezpieczeństwa, nie da się nigdy wyprzedzić i ma to sobie za punkt honoru.
Przyjechawszy do Marsylji, miałem chwilowo zamiar powrócić do kraju, do którego tak bardzo tęskniłem. Lecz okoliczności tak się złożyły, że trzeba było dalej życie tułacze prowadzić.
Podróż koleją przez najpiękniejszą i najbogatszą część Francji z prawdziwą przyjemnością odbyłem. W wagonach nudów niema. Francuzi z łatwością się zaznajamiają, armję zaś algierską szczególną otaczają sympatją.
Przyjechawszy do Paryża, zająłem się odszukaniem kuzyna mej matki, Jana Drewnowskiego, b. kapitana artylerji rosyjskiej na Kaukazie, a dowódcy z 1863 roku. Nigdy go przedtem nie widziałem.
Znalazłem go w biurze „Ecole des Ponts et Mines“, gdzie pracował jako jeden ze zdolniejszych inżynierów. Przyjął mnie tak, jakbym był jego synem.