Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/112

Ta strona została przepisana.

Odebraliśmy list od Andrégo, w którym donosi, że zmienił zamiar, a to na usilne prośby swej rodziny; pozostaje we Francji i wstępuje w Paryżu do gwardji republikańskiej. Przykrość nam sprawiła ta wiadomość, bo rozstajemy się z dzielnym towarzyszem.
Dwa tygodnie prędko minęły. Wyjeżdżamy do Amsterdamu, aby wsiąść na okręt. Oddział nasz liczy 300 ludzi, 10-u podoficerów i kilku oficerów z rozmaitej broni; komendantem naszym na czas podróży jest major artylerji.
W porcie zastajemy gotowy do drogi dużych rozmiarów okręt „Księżniczka Amelja“ o sile 8000 koni. Chociaż już obeznany jestem z podróżą morską, bo przepływałem kilkakrotnie morze Śródziemne, ale nie można tej parodniowej podróży porównać z wielką, którą mamy przed sobą.
Na okręcie instalujemy się jak można najwygodniej, wiedząc, że przy najlepszych okolicznościach podróż trwa 40 dni.
Przy dźwiękach muzyk, które grają hymn narodowy, podnosimy kotwicę. Wszyscy w wesołem są usposobieniu. Nikt nie przeczuwa, że nawet połowa nie powróci do Europy.
Morze dosyć spokojne, to też, podzieleni na grupki, siedzimy przeważnie na pomoście,