Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/116

Ta strona została przepisana.

Ochotnicy są tak samo karmieni, jak cała załoga okrętowa, z tą tylko różnicą, że tamci pracują, a ci nic nie robią. Pomimo to, zdarzają się wybryki niekarności. Jest kilkunastu takich między ochotnikami, którzy z niczego nie są zadowoleni i wszystko krytykują. Są to prawdopodobnie kandydaci do karnych kompanii, a nie do frontu.
Któregoś dnia dano nam kaszę jęczmienną z masłem, i to jeszcze jako porcję dodatkową. Majtkowie holenderscy bardzo ją lubią. Ja sam ją jadłem i uznałem, że była doskonała. Skoro się tym ochotnikom nie podobała, mogli nie jeść i na tem byłoby się skończyło. Ale oni zaczęli wydrwiwać; poszli do podoficera dyżurnego i oświadczyli mu, że nie są końmi, bo tylko koniom jęczmień się daje i w dodatku talerze metalowe z tą kaszą powrzucali do morza.
Gdyby to było na okręcie wojennym, drogoby za to odpokutowali, ale nasz poczciwy major zbagatelizował całe zajście i skazał tylko kilku na areszt czterodniowy w głębi okrętu.
Znowu zaczynamy się oddalać od lądu afrykańskiego, kierując się do Neapolu, który już zdala wspaniale się przedstawia. Wjeżdżamy do zatoki.