Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/119

Ta strona została przepisana.

dąc bardzo wolno, zaraz cofnęliśmy się w tył i jakoś wydostaliśmy się z ław.cy piaskowej Na przebycie tej stosunkowo niewielkiej długości stracPiśmy dwa dni. Jechać można wolno i tylko od 6-tej rano do 6-tej wieczorem, resztę zaś czasu trzeba stać nieruchomo na stacjach, albo w jeziorkach słonych, które kanał łączą.
W kanale okropnie nam dokucza gorąco. Są chwile, że nie można oddychać, pomimo że rozciągnięto płótna żaglowe nad całym pomostem i wciąż je zlewają wodą. Niewiele to pomaga, bo żadnego przewiewu niema. Statek idzie tak wolno, że piechurby nadążył — tutaj też ostatecznie pożegnaliśmy nasze sukienne ubranie.
Nakoniec wydostaliśmy się z tego wązkiego pieca. Okręt już idzie pełną parą. I tu pewno jest z górą 40 stopni, ale wskutek szybkiego przerzynania powietrza jest choć trochę przewiewu.
Nie wiem, dlaczego to morze zwie się Czerwone, bo ani jednego odblasku tej barwy nie widziałem. Zwyczajnie, woda zielonawa.
Dotąd mamy pogodę, co się dosyć rzadko zdarza; płyniemy bliżej brzegów Azji. Z dużej odległości pokazują nam górę Synai.