Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/121

Ta strona została przepisana.

już to stojąco, lub leżąco, krzyczy: „Monsieur, argent!“. Wszyscy z okrętu, rzucają drobne monety. Murzyni nurkiem wpadają w morze, chwytają monety pod wodą i, wypłynąwszy na wierzch, pokazują je w zębach. Ta zabawa trwa parę godzin. Jeśli który z nurków bardzo się zmęczy, wsiada do swej łódeczki. Między tymi pływakami były i dziewczynki, może dziesięcioletnie. A dodać należy, że przystań w Adenie jest osławiona z rekinów, dzieciaki te jednak nic sobie z tego nie robią.
Wypływamy na ocean Indyjski. Czas ciągle wspaniały. Po kilku godzinach straciliśmy zupełnie z oczu ziemię.
Podróż wprawdzie się dłuży, ale zdrów czuję się, jak nigdy. Na tem wielkiem morzu noce są wspaniałe i wtedy dopiero oddycha się Teiną piersią.
Z niecierpliwością wyczekujemy ziemi, bo dzień za dniem schodzi, a tylko woda i woda bez końca, nawet okrętów niewiele się tu spotyka. Morze wszędzie głębokie, więc rozmaitymi szlakami okręty płyną. Przed sama Sumatrą widzimy śliczne wysepki, wystające z głębi morza, jak bukiety. Są to przeważnie wysepki niezamieszkane, małego obszaru, całe pokryte palmami kokosowemi.