Życie na Jawie bajecznie jest tanie, kura n. p. kosztuje 20 groszy, pikol kawy, to jest naszych 100 funtów, 10 guldenów; ryby, mięso bawole, wszystko za bezcen, a co za owoce i jaka ich rozmaitość! Ananasy, banany w kilku gatunkach, mangi różnych wielkości i smaku, rodzaj naszych brzoskwiń. Nanki wielkości naszych dyń, dorium, jamba, pompelmusy — rodzaj pomarańczy wielkości ludzkiej głowy i wiele innych owoców. A za to niema tu wcale winogron, fig, daktyli i żadnych europejskich owoców.
Wszystko, co z Europy przychodzi, jest bardzo drogie. Mleko, masło, sprowadza się z Europy. Funt masła kosztuje półtrzecia guldena. Piwo — — guldena za butelkę. Wino, koniak — wszystko to się drogo płaci; a wymagania europejczyków są wielkie. Każdy chce mieć wszystko, jak u siebie.
Europejczyków pracujących fizycznie niema tu wcale, są tylko: armja, urzędnicy, plantatorzy i pracownicy domów handlowych. Biały nie może być kucharzem lub lokajem, nie jest to nawet tolerowane przez rząd. Cała służba składa się z Jawańczyków, a kucharzami prawie wszędzie są Chińczycy.
Pensje, jakie rząd płaci, są bardzo wysokie; dość przytoczyć, że najniższy oficer na stopie pokoju pobiera 250 guldenów miesięcznie.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/136
Ta strona została przepisana.