Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/139

Ta strona została przepisana.

tu salę bilardową, bibliotekę, pisma holenderskie, francuskie i niemieckie. Godzień grywa muzyka.
Służbę wojskową tutejszą znam już doskonale. Po malajsku nieźle już mówię, ale z holenderskim trudniej, głównie dlatego, że najwięcej się mówi po francusku lub po malajsku.
W mojej kompanji przeważnie są Francuzi i Belgijczycy z domieszką Holendrów i Niemców. Oficerowie wszyscy Holendrzy. W całej armji jest zaledwie kilku cudzoziemców. Chcąc zostać tu oficerem, napotyka się duże trudności. Trzeba przedewszystkiem być sierżantem trzy lata, a potem kończyć trzyletnie kursy w Batawji, przytem dla cudzoziemców stawiają ogromne wymagania. Widocznem jest, że rząd nie życzy sobie oficerów cudzoziemców, sierżantów zaś cudzoziemców i tak zwanych „pełniących służbę oficerską“ jest wielu. Są oni w umundurowaniu tak jak oficerzy, z tą różnicą, że w piechocie i artylerji, gdzie wszystkie ozdoby są złote, oni noszą srebrne, w kawalerji zaś, gdzie są srebrne, oni mają złote.
Oficerowie tutejsi są wogóle ludzie wykształceni, grzeczni, sprawiedliwi względem żołnierzy, ale sztywni. Niema tutaj tej familiariłe, jaką się spotyka u Francuzów, Co zaś do wykształcenia wojskowego, to może nawet prze-