Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/145

Ta strona została przepisana.

Idziemy ciągle doskonałemf klinkierowemi szosami, a kierujemy się na północny wschód do garnizonu Magalan, gdzie stoi trzeci bataljon z artylerją.
W tych stronach nie spotyka się ani tygrysów, ani panter. Niema tu wielkich dżungli. Często zbaczamy z drogi, dowiedziawszy się o jakiejś pięknej wiosce, malowniczo położonej.
Zdziwieni jesteśmy zachowaniem Jawańczyków, nawet tam, gdzie rzadko widują europejczyków.
Ludność więcej oddalona i nie mająca relacji z europejczykami mówi tylko po jawańsku. Jest to język trudny, wcale niepodobny do malajskiego, który jest językiem urzędowym dla wszystkich wysp. W każdej wsi jest sporo ludzi, mówiących tym językiem, bo w szkołach tylko po malajsku uczą.
Dotąd nie mówiłem, jak Jawańczycy wyglądają. Naogół jest to szczep, sympatyczne robiący wrażenie, i nie razi brzydotą. W moich oczach są oni o wiele przystojniejsi, niż Japończycy, chociaż z rysów podobni do nich. Kolor skóry mniej lub więcej bronzowy. Małego wzrostu, ale silnie, zgrabnie zbudowani; kobiety malutkie, odznaczają się żywością usposobienia i przywiązują się bardzo do europejczyków. Lubią się stroić. Prawdziwą ich ozdobą są wło-