Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/152

Ta strona została przepisana.

Im więcej zbliżamy się do Donkorbon, tem częściej spotykamy wielkie pola ryżowe, piętrzące się tarasowo. Są tu wszędzie wspaniałe irygacje. Okolice są mniej lesiste, co nie przeszkadza, że każda wieś jest jakby w parku, a ponad inne drzewa i krzewy wystrzelają wyniosłe palmy kokosowe.
Palm na Jawie jest kilkanaście gatunków. Trzeba znać dobrze botanikę, aby je odróżnić. Najwięcej znane są kokosy, palmy wachlarzowate, o szerokich wielkich liściach, inne znowu o wązkich a długich. Jest także palma, której rdzeń z pnia jest jadalny, a smak ma jak nasza kalarepa, lecz słodsza. Palma winna wydaje sok, który po zlaniu do butelek po kilku dniach tworzy bardzo smaczny napój, podobny do wina szampańskiego i również musujący.
Dalsza nasza wędrówka nie przedstawia większego zainteresowania. Wszędzie ze strony Jawańczyków spotyka się tę samą usłużność. Każdy choćby z wyższej kasty, przechodząc koło europejczyka, uchyla kapelusza i pozdrawia słowami: „tabe, tohan“ (witaj, panie).
W Donkorbon stoi garnizonem 9-ty bataljon. Jest tu bardzo silny fort, który nawet europejskiej artylerji mógłby się długo opierać. Cztery dni tu przepędziliśmy w towarzystwie kilku Francuzów, z którymi zapoznaliśmy się