Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/153

Ta strona została przepisana.

bliżej. Codziennie polowaliśmy na bekasy i kury wodne. Polowanie to jest męczące, bo ciągle chodzi się w błocie po polach ryżowych.
Drogę powrotną odbyliśmy pośpiesznie] szymi marszami, już to idąc piechotą, a często wsiadając na wozy, które na szosie ciągle się spotyka. Wybraliśmy kierunek o wiele krótszy, tak, że po kilku dniach stanęliśmy w Salatidze, odnosząc najprzyjemniejsze wrażenie z całej 28-dniowej włóczęgi.
Wieści z Aczynu nadchodzą alarmujące.
Aczyńcy, widząc bezczynność wojsk, które tylko trzymają się odpornie, coraz więcej się rozzuchwalają Napady na bentyngi powtarzają się ciągle, napewno więc i na nas przyjdzie niezadługo kolej wzmocnienia tamtejszych posterunków, tembardziej, że rząd podobno postanowił raz już skończyć z tem rozbójniczem plemieniem, gdzie od 10 lat trwa ciągle niepokój.
Jak zawsze, tutaj nam bardzo dobrze pod każdym względem, a jednakże czekamy z niecierpliwością rozkazu wymarszu. Będą jakeś zmiany, nowość jakaś, a więc już rzecz pożądana dla żołnierza.
Na tem wyczekiwaniu zeszło jednak jeszcze kilka miesięcy.