Nareszcie przychodzi rozkaz z Batawji, a raczej z Buitenzorg, ażeby z naszego bataljonu wziąć 150 ochotników dla wzmocnienia 5-go bataljonu, który przeznaczony jest do Aczynu, a obecnie stoi w Samarangu.
Żądano 150 ochotników a zgłosiło się 300. Naturalnie ja i Van-Vin byliśmy pierwsi. Połowę ze zgłaszających się odrzucono. Doktorzy zakwalifikowali tylko najsilniejszych.
Myśleliśmy, że po przybyciu do Samarangu zaraz stąd wyruszamy. Okazało się, że przygotowania do wielkiej ekspedycji, w której ma wziąć udział 10,000 ludzi, wymaga dłuższego czasu.
Samarang jest to duże miasto portowe, liczy przeszło 150,000 ludności, w tem ze 30,000 Chińczyków, parę tysięcy europejczyków, reszta Jawańczycy.
Służba tu jest o wiele cięższa, niż w Salatidze. Codziennie przeszło stu ludzi odbywa warty.
Rezyduje tu generał brygady, Hofmort, człowiek dosyć wymagający i nie dający nam za wiele próżnować.
Klimat tu gorszy, szpital zawsze przepełniony chorymi na febrę, a co najwięcej nam dokucza, to moskity, pomimo że każde łóżko jest zaopatrzone w tiul i formuje jakby malutki po-
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/154
Ta strona została przepisana.