Miasto chińskie śmieszne bardzo. Dom przy domu, przeważnie jednopiętrowe. Ulice wązkie, sklep jeden koło drugiego. Wieczorem wygląd czarowny z powodu wielkiej ilości latarń papierowych różnokolorowych.
Jest tu także kilka wspaniałych rezydencji miljonerów chińskich. Wszyscy oni przeważnie dorobili się na sprzedaży opjum. Widziałem ich pałacyki. Kryte całe porcelanowemi dachówkami, a wszędzie pełno smoków bronzowych, niekiedy pozłacanych i jakichś potworów nieokreślonych. Wewnątrz urządzenia chińskie, ale dla przyjęć mają i salony, po europejsku urządzone ze zbytkiem.
Dzielnica jawańska to jedna wielka wieś. Domki wszystkie leciutkie, bambusowe, kryte liśćmi palmowymi, dachy spadające nizko. Jak wszędzie, tak i tu domy są otoczone krzewami, bananami, ananasami, a około niektórych widać kokosy. Wzdłuż ulicy z jednej i drugiej strony kanały, o każdej też porze widzi się kąpiących.
Nad miastem panuje duży fort Pontjol z ciężką artylerją. W nim to mieszczą się więzienia karne wojskowe.
Koszary są bardzo obszerne, murowane, jednopiętrowe.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/157
Ta strona została przepisana.