W środku miasta jest kościół katolicki, przy nim zakon ks. Jezuitów.
Istnieją tu domy wychowawcze dla dzieci żołnierzy europejskich, pod kierunkiem sióstr miłosierdzia. Instytucja to zamożna i prowadzona wzorowo. Chłopcy wychowują się do lat 10 a następnie idą do szkoły, tworząc rodzaj kadetów; w 17 roku, jako podoficerzy, pełnią służbę w bataljonach, zdolniejsi po trzyletniej służbie mogą wstępować do szkoły oficerskiej w Batawji.
Z tych wychowańców „półkrwi“, zwanych tutaj „Sinio“, Holendrzy mają doskonałe kadry.
Dziewczęta aż do zamążpójścia pozostają w zakładzie. Widziałem je nieraz na spacerach pod wodzą sióstr, idące parami. Ubrane nietylko schludnie, ale z pewną elegancją. Wszystkie w białych sukniach z niebieskiemi szarfami. Wiele z nich jest uderzająco pięknych.
Instytucja ta, oprócz znacznych funduszów rządowych, otrzymuje często legaty ludzi bogatych i cieszy się wielką sympatją w kolonji.
Przemysłu, fabryk tu żadnych niema, ale za to ruch handlowy olbrzymi. Stąd okręty zabierają: ryż, kawę, herbatę, cukier, indygo, pieprz, cynamon, goździki, gałki muszkatołowe i wiele innych produktów. Opjum przynosi rządowi ogromne dochody. Plantacje są pod
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/158
Ta strona została przepisana.