choć on należy do drugiej kolumny, ale prawie równolegle będziemy postępowali: jego kolumna posuwać się będzie lewym brzegiem rzeki, my zaś prawym. Przydzielono też do nas baterje górskiej artylerji. Poznałem tam wachmistrza Bendę. Przedtem służył w gwardji konnej belgijskiej w „gidach“.
Jest tu także w trzecim bataljonie Suchodolski vel Strupczeski, były saper z legjonu cudzoziemskiego w Algierze. Wszyscy czterej często się teraz widujemy. Przy szklance wina wesoło czas schodzi.
Po czterech dniach, gdy już wszystko było gotowe, z ogromnym zapasem żywności i amunicji ruszamy dwoma kolumnami do Lombara. Jest to ostatni posterunek holenderski, silny „benting“ (blokhauz). Trzy kilometry dalej mamy wejść w kraj zupełnie nieznany.
Kolumna lewa wchodzi pierwsza w gąszcze. Ma rzucić tam most na rzece i przejść na lewy brzeg, dopiero wtedy nasza kolumna posunie się naprzód i równolegle o ile możności posuwać się będzie.
Zaledwie czoło kolumny zniknęło nam z oczu w gęstwinie, słychać już trzask ogni rotowych. Robi to wrażenie, jakby kto darł płótno.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/163
Ta strona została przepisana.