jeżeli zażądam czego do polepszenia życia więziennego, to na mój koszt żandarm mi sprowaazi. Poprosiłem o papierosy, które mi razem z rzeczami skonfiskowano. Odpowiedział, że to przechodzi jego możność, bo instrukcje więzienne tego zabraniają, ale dopóki jestem w jego kancelarji, to mogę palić — i poczęstował mnie papierosem ze swego porte-cigare.
Za chwilę zjawia się żandarm; sekretarz więzienny daje mu numer celi, i wyprowadzają mnie. Przechodzimy długim korytarzem, aż na drugie piętro; spotykam dużo żołnierzy spacerujących. Jak się później dowiedziałem, byli to żołnierze karani za rozmaite przewinienia dyscyplinarne ośmio, lub piętnastodniowem więzieniem; zamykani byli na noc, a w dzień chodzili po wszystkich korytarzach, rozmawiając wesoło; przyglądali mi się z zaciekawieniem, i znowu usłyszałem to nieszczęśliwe: „Prussien“.
Nowa moja cela była niewielka, lecz czysta; łóżko, wałek pod głowę, kołdra wełniana, stół, dzbanek z wodą — oto całe umeblowanie. Okno bardzo wysoko i grubo okratowane, drzwi bardzo silne,
Znowu samotność i niepewność, co dalej będzie.
Pocieszałem się, że może, gdy tłómacz się znajdzie, jakoś się wytłómaczę; była to słaba
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/17
Ta strona została przepisana.