Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/191

Ta strona została przepisana.

Mój bataljon opanował opuszczony meczet, z którego już tylko mury pozostały. Wszystko z drzewa spłonęło.
Znaleźliśmy cztery armaty rozbite, a sześć jeszcze w dobrym stanie. Pierwsze to armaty, które w tej ekspedycji widzimy, z ciekawością więc je oglądamy, Są one wszystkie bronzowe, średniego kalibru, noszą datę XVI 1-go wieku, wyrobu portugalskiego, prawdopodobnie kiedyś zrabowane z okrętów. Aczyńcy strzelali tylko kulami pełnemi, granatów nie mieli.
Jedenasty bataljon poszedł w pościg za uciekającymi Aczyńcami, a trzeci pozostał z tamtej strony rzeki; ma on zasłaniać kulisów i pośpiesznie budować most, aby można przeprowadzić artylerję i ambulansy i duże zapasy żywności i amunicji.
Jesteśmy wszyscy ogromnie wyczerpani. Cały dzień na słońcu, to tez kilkunastu ludzi przyniesiono do ambulansu z porażeniem słonecznem. Trzech umarło w nocy. Były chwile, że i ja czułem takie uderzenia w skroniach, jakby młoteczkiem kto pukał, a to jest zły znak. Jednakże dzięki Bogu i to przeniosłem
Noc niewiele nam spoczynku przyniosła. Nie będąc zabezpieczeni, stoimy wszyscy pod bronią, luzujemy się tylko, aby co zjeść i wypić,