Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/204

Ta strona została przepisana.

To nie ta europejska cholera, gdzie duży procent z niej wychodzi. Tutaj, kto zapadnie, to już śmierć pewna. Wszystkie środki są bezsilne; cała choroba trwa kilkanaście albo nawet kilka godzin.
Mieliśmy tu kółko dramatyczne, do którego i ja należałem; było nas piętnastu, prawie sami Francuzi. Grywano małe sztuczki od czasu do czasu na rozmaite cele dobroczynne. Otóż z całej tej grupy po dwóch tygodniach zostało nas sześciu.
Żadna wojna, żadne niebezpieczeństwo nie zgnębi tak, jak ta straszna choroba. Każdy chciałby się rozerwać, zapomnieć choć na chwilę o tej smutnej rzeczywistości. Ja wogóle nigdy nie piłem za wiele mocnych trunków, ale w tym czasie piłem jak inni, a pomimo to nie można się było rozweselić.
Nie zapomnę nigdy, jak zaprosiłem kilku znajomych do siebie na karty. Między innymi był Francuz, Lafont, miły i wesoły towarzysz. Cały czas pokpiwał sobie z cholery. Zawsze wypytywał, czy młoda? czy ładna? Zawsze w wesołem usposobieniu i z niczego sobie nic nie robił.
Siedząc przy stole, popijając kornak (gra nawet była dosyć ożywiona), naraz spostrzegam, że Lafont, który siedzi vis-à vis mnie,